Jesteśmy łasuchami. I nie wstydzimy się tego. A szczególnie wtedy, gdy w grę wchodzą niemalże "rękodzielnicze" smakołyki. Tak jak w zeszłym roku wybraliśmy się z Jabułkiem na SMAKI REGINÓW organizowane na MTP. To co zobaczyliśmy w tym roku było imprezą zupełnie inną niż rok temu.
W pamięci mieliśmy dużą przestrzeń z rozstawionymi co kilka metrów stanowiskami, a na każdym z nich uśmiechniętego producenta chętnego do rozmowy. Było spokojnie, było smacznie, było luźno.
W tym roku było jakoś inaczej. Gdy wejdziemy na stronę organizatorów >
KLIK< przed naszymi oczami pojawi się zdjęcie z tegorocznych targów, na którym widzimy tłum pędzący między stanowiskami. SUPER? Nie.
Skumulowano standy poszczególnych wystawców do tego stopnia, że wymuszało to na odwiedzających najzwyczajniejsze w świecie przepychanie się jak na promocji CROCK'sów w Lidlu. Rzecz, której bardzo nie lubię i unikam jak ognia. Przyjemnie stawało się dopiero wtedy, gdy przeszło się do drugiego pawilonu (dlaczego? tego nie wiem, być może nie każdy zanotował, że tam też trwa impreza). Rozumiem, że organizatorzy chcieli zapewnić rozrywkę i podwyższyć rangę imprezy zapraszając zespołu śpiewu i tańca bądź aranżując cześć przestrzeni na historyczną wioskę, ale czy to wszystko musiało dziać się na tej samej, małej przestrzeni? Była telewizja, były wejścia na żywo, były wywiady, było gotowanie na żywo. Działo się.
 |
Nasze zakupy. Foto: #ckowska |