niedziela, 21 września 2014

Jestę konsumętę

Tego lata byłam przez chwilę w państwie, w którym znajduję się jedna z europejskich stolic mody. Przechadzając się wąskimi uliczkami, przedzierając się przez restauracyjnych naganiaczy jak na kobietę przystało zaczęłam oglądać sklepowe wystawy. Wniosek był prosty i szybki. Wszystkie je znam. H&M, ZARA, Esprit, Pull&Bear, Stradivarius, Bershka, Nike, Next... tak, wtedy do mnie dotarło.


Zaczęłam analizować nie to jak ja widzę daną firmę, ale jak ona widzi mnie. Doszłam do smutnego, acz jak prawdziwego wniosku.

wtorek, 16 września 2014

#3 mity na temat rękodzieła


#1. Rękodzieło jest drogie 
Nie zawsze. Na cenę rękodzieła składa się wiele czynników, ale główny jest tylko jeden: posiadanie lub nieposiadanie przez rękodzielnika firmy. Rozumiem, że tworzenie rękodzieła i jego sprzedaż bez prowadzenia działalności jest niezgodna z prawem, ale z drugiej strony czy na prawdę każda ciotka, która po pracy szydełkuje musi od razu zakładać firmę? Według mnie ważniejsze jest żeby pieniądze, które płacimy rękodzielnikowi za twór jego pracy zostały w Polsce tzn. wolę kupić coś u znajomej, która firmy nie ma i która przeznaczy je na warzywa na targu, wspierając tym samym lokalnych rolników, niż osobie, która pojedzie z nimi do ZARY albo H&M i włoży w zagraniczny kapitał. Być może się mylę, nie jestem ekspertem w sprawach ekonomii.
Druga sprawa - mimo owczego pędu dzisiejszego świata jest jeszcze wiele ludzi, dla których rękodzieło jest prawdziwą pasja i są oni w stanie wykonać dla nas coś po prostu za darmo :) Wciąż wspominam wspaniałą skrzyneczkę wykonaną techniką decoupage dla mnie (a dokładniej dla Jabułka) przez Kasię z E-fecty inspiracji. Wiecie czym zapłaciłam? Kawałkiem sernika :)

źródło: Decoupat

#2. Rękodzieło jest dobre
Na rękodzieło wraca moda. Całe szczęście! Ale niestety kiedy jest na coś moda, to zawsze pojawią się też "podróbki". Podróbką możemy nazwać osobę, która nawlecze trzy plastikowe korale z chińskiego marketu na rzemyk, zawiąże na supeł i będzie twierdzić, że ona jako pierwsza na to wpadła. Przy zakupach przez Internet ciężko ocenić jakość wykonanego przedmiotu, to jasne. Ale możemy wtedy poprosić o dodatkowe zdjęcia lub dogadać się w kwestii zwrotu towaru, gdyby nam nie odpowiadał jakościowo. Jeśli rękodzielnik nie chce się na to zgodzić, powinno być to znakiem ostrzegawczym!

źródło: Czary z Drewna

#3. Rękodzieło jest wyjątkowe
Bo jest. Ale nie każde... Sami wiemy jak kreatywność w nas zamiera kiedy o nią nie walczymy, tak samo jak mięsień, który nie jest używany. Ja sama się zastanawiam przy niektórych moich pomysłach "Kiedy mi to wpadło do głowy? A może kiedyś już coś takiego widziałam i po prostu leżało gdzieś w podświadomości?". Przy obecnym ogromie informacji przewijającym się bez przerwy przed naszymi oczami na ekranie komputera, na bilbordach, w gazetach, na telefonach, tabletach, na portalach life-stylowych nawet nie jesteśmy świadomi jak wiele (pozornie) nam umyka, a ile z tego natłoku informacji zostaje w naszych umysłach :) 
Oczywiście, że każdy hipopotam zrobiony z filcu będzie trochę inny, nawet jeśli jest robiony przez jedną osobę, ale to wciąż kolejny hipopotam z filcu. Musimy mu oddać część siebie, by był wyjątkowy.
Drugim problemem jest (mimo wszechobecnego Internetu, a może raczej właśnie dlatego?!) informacja. Wciąż trafiam na nowe strony rękodzielnicze, o tematyce których sama z siebie raczej bym nie pomyślała - hmm... "biżuteria z tworzyw sztucznych?", "wypalane drewniane podkładki pod kubki?", "doniczki z korków po winie?", "zegary wycinane laserowo z płyt winylowych?" 
I w jaki sposób ma to znaleźć osoba, która się nie interesuje rękodziełem na co dzień?
Wniosek: musimy bardziej promować naszych rodzimych twórców!

źródło: Monopolka

Ten pierścionek wykonany przez Monopolkę to mój faworyt, kto zgadnie dlaczego? :) 

środa, 10 września 2014

#plecak-podróżniczek


Należę do tego typu ludzi, których łapię momentalna depresja zaraz po tym gdy z chwil wakacyjnych i beztroskich trzeba wrócić do obowiązków. Myślę, że mam sporo kompanów w tej grupie :) 
Teraz przede mną stresujący okres, dlatego tym chętniej podzielę się podróżami mojego plecaka-podróżniczka. Jest to beżowy plecak-worek z błękitną podszewką, dwoma trójkątami w serca oraz rowerem. Zrobiłam go na początku lipca z myślą właśnie o wycieczkach rowerowych, tymczasem stał się moim wiernym kompanem, nie tylko podczas użytkowania dwóch kółek. 
Pojemny jest jak na kobiece wymagania należy być :) Plecak nie ma zdjęć ze wszystkich miejsc, które odwiedził tego lata, ale jak na swój dwumiesięczny żywot i tak uzbierała się pokaźna galeria. 
Dodam, że trawka na pierwszym zdjęciu znajduję się niedaleko mojego bloku w mym mieście rodzinnym - wtedy jeszcze leniuchował, bo nie był zaopatrzony w rower...
Natomiast ostatnie zrobione w mieście, w którym aktualnie się znajduję.
Kto odgadnie gdzie zrobiono resztę zdjęć? :)

sobota, 6 września 2014

Zabawa 5-cio letnia !

Myślę sobie - można wziąć kredyt na 5 lat, można nawet na 10 i na 30, dlaczego więc nie można się przez 5 lat pobawić? W końcu - czy może być coś wspanialszego od snucia planów oraz marzeń? Hmm, pewnie ich realizowanie... 

Gdy przedstawiłam pomysł, mój mężczyzna pot. Jabułek oburzył się : 
"CO? Tyle kartek (7 niebieskich - przyp. autora)? Co ja mam niby na nich napisać??" Opowiem więc krótko o mojej zabawie 5-cio letniej : 
mogą w niej brać osoby w każdym wieku, zasady są dość elastyczne, a sprzętu nie potrzeba wiele : wystarczą kartki, długopisy oraz pudełko/słoik/inny pojemniczek.

U mnie wyglądało to tak :





1. Zbieramy sprzęt - ja dodatkowo na karteczkach napisałam słowa "Za 5 lat...", a następnie każdy uczestnik wybrał sobie kolor karteczek (mój był różowy)

2. Myślimy, myślimy... i notujemy wszystko co przyjdzie nam do głowy ! Zawijamy lub składamy karteczki i wrzucamy do pojemniczka, na którym oczywiście powinna się znaleźć data jego otwarcia


3. Też fajny punkt - szczególnie jeśli w zabawie biorą udział dzieci (u nas najmłodszą uczestniczką była 19-latka, aczkolwiek radochę też miała) czyli plombowanie - zastosowaliśmy wosk z podgrzewacza, brakowało tylko królewskiej pieczęci ...



4. Ostatni punkt jest najprzyjemniejszym - dekorujemy i znajdujemy godne miejsce w naszym mieszkaniu na naszą przyszłość :)


Oczywiście można modyfikować każdy element tej zabawy: możecie napisać swoje notki na trzy lata, bądź rok. Możecie zanotować swoje myśli na jednej kartce, zawinąć, wrzucić do butelki i zakorkować (ale by się prezentowała!) Kreatywność w dłoń! 

Zachęcam Was gorąco do stworzenia swojej wersji tej zabawy (oraz podzielenia się nią, chętnie obejrzę relację) głównie dlatego, że daje nam możliwość przekonania się jak bardzo z wiekiem się zmieniamy. Myślę, że za pięć lat uświadomicie (-my) sobie jak zmieniły się nasze cele, marzenia, plany, wizje, priorytety ... okaże się czy zmądrzeliśmy albo dorośliśmy (oby nie!) :) 

Na koniec dodam tylko, że zapisałam pięć karteczek, Ada sześć, natomiast oburzony Jabułek schował się do garderoby i ... skorzystał ze wszystkich siedmiu! :) 

Pozdrawiam gorąco i zapraszam do mojego poprzedniego wpisu Jak sie zorganizować? Przedstaw mi swój sposób na organizację czasu :)